czwartek, 16 kwietnia 2015

14 II Koh Lanta

14 II  Koh Lanta


Dzisiaj znów wstawanie z łóżka okazało się niełatwym zadaniem, ale w perspektywie kurczącego się nam już czasu nie chcieliśmy tracić ani minuty. Dziś postanowiliśmy się wyleniuchować do oporu na plaży. O 8:00 okoliczne restauracje były zamknięte, więc śniadanko zamówiliśmy w hotelu. Na początek dnia mamy dziwną sytuację z panem z recepcji, bo zapytał nas, kiedy oddamy skuter (a oddaliśmy go wczoraj), potem spytał, kiedy zapłacimy za pobyt (a mieliśmy już wszystko opłacone) - chyba był jeszcze przed poranną kawą ;) Ale po tym wydarzeniu na wszelki wypadek schowaliśmy sobie w bezpieczne miejsce nasze rachunki za pokój.

Taką mamy dzisiaj perspektywę :)

Nasz rajska plaża


Dzień spędzamy na naszej rajskiej, małej plaży. Leżymy, czytamy, pływamy, totalny luz. No i z tego relaksu w końcu zasnęliśmy na słońcu i budzimy się wystraszeni jakimś dziwnym dźwiękiem, był to ryk małej krówki nad naszymi głowami :) Jakiś lokalny mieszkaniec wypasał sobie krówki. Sen na słońcu wiązał się oczywiście z faktem, że wieczorem trzeba było zużyć do cna nasz pantenol.

Nasza fura

Jak już zbyt paliło słońce :)

O 14:00 przyjechali do nas znajomi z http://odkrywajacswiat.pl i razem pojechaliśmy do Three Sisters na lunch. Jedzenie jak zawsze było genialne. Ja zamówiłam ryż z owocami morza i shake jogurtowy wieloowocowy (łącznie około 12 zł), Sławek - Masaman Curry oraz ryż (ok. 11 zł). 

Masaman Curry

Po obiedzie wracamy na plażę i chłoniemy piękne widoki aż do wieczora. Musimy pożegnać się niestety z http://odkrywajacswiat.pl, oni zostają jeszcze tydzień dłużej.

Czas na prysznic i D-Panthenol :)

Potem ruszamy na zakupy, aby nie przyjechać do domu z pustymi rękoma. Część prezentów zakupiliśmy już w Kambodży, ale trochę brakowało. Oprócz pamiątek chcieliśmy kupić sobie składniki do tajskich dań, takie jak: makua (mini bakłażany), cana (chiński brokuł), sos rybny, suszone papryczki chili, suszone krewetki, makaron sojowy, pasta green curry itp :) Aby móc w domu odtworzyć jeszcze chociażby namiastkę tej doskonałej kuchni.

Kolacja znów w Three Sisters, zamawiamy swoje ukochane dania: Sławek oczywiście Green Curry i ryż (11 zl), a ja ryż z owocami morza, ale inaczej podany - w ananasie, z orzechami nerkowca i sporą ilością ananasa, do tego shake jogurtowy z mango (razem 16 zł) - wszystko jest pyszne. Och będziemy tęsknić za tajską kuchnią!




Wracamy do hotelu i pakujemy się, aby nie zostawiać tego na jutrzejszy poranek, który przecież możemy jeszcze spędzić na plaży! :)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz